Otaczają mnie ludzie nie stroniący od
potraw mięsnych i nie dbający o roślinny skład potraw. Przez
wiele lat kontakt z weganizmem, ba, nawet z wegetarianizmem miałam
wyłącznie on-line. Zaczęłam wierzyć, że to tylko wymysł nie
mający nic wspólnego z prawdziwym życiem. Stąd pewnie permanentne
poczucie wyobcowania, niezrozumienia i uznania za psychicznie
odmienną. Dlatego z tym większym entuzjazmem cieszę się na
wegańskie spotkania kulinarne organizowane w okolicy. Zazwyczaj mnie
one omijały. Znałam tylko
relacje, oglądałam zdjęcia... Teraz sama mogę się przekonać, że
istnieją wokół mnie podobnie nastawione do kwestii etycznych,
ekonomicznych czy kulinarnych osoby. Kompania podobnie myślących i
czujących ludzi. Wymiana pomysłów pobudza kreatywność, a jest
sporo wegan; praktyków i łasuchów.
Obfity wybór dań wegańskich, zapewniam, zadowoli każde podniebienie. Bardzo
tanie i proste do wykonania posiłki. Większość składników jest nie
droga, te kosztowne są zazwyczaj zbędne i raczej wykorzystywane
okazjonalnie, dla spróbowania. Wielki ukłon za odwagę publicznego sięgnięcia
po roślinne menu, zakasanie rękawów i upichcenie wegańskich
potraw. Mam nadzieję, że stereotyp marchewki i sałaty został
obalony, a wegańskie gotowanie stanie się popularne. Takie spotkania to znakomite
wprowadzenie do roślinnego stylu życia. Dla niektórych może czas
na zmianę myślenia. Dla innych okazja do wymiany doświadczeń,
spostrzeżeń, po prostu bycia razem. Dozwolone lizanie palców, ale nie
kłótnie o ostatni kawałek babeczki.
"Życie polega na tym, żeby się znaleźć na czas tam, gdzie cie oczekują."
- Katarzyna Michalak, Przepis na szczęście

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz